Oszczędzanie wody nie boli

Kiedyś to były czasy…

Kiedyś o możliwości nieślęczenia godziny nad zlewem po rodzinnym obiedzie dało się jedynie pomarzyć, a jakiekolwiek braki w wiedzy, np. o tym, ile powinno gotować się jajko na twardo, czerpano z mądrości rodziców czy babć. Dzięki postępom technologicznym wiele zmartwień odeszło w zapomnienie, a wygoda staje się coraz częściej rozpatrywanym czynnikiem w codziennym życiu. Prawdopodobnie tylko niewielka część społeczeństwa jest zmuszona do oszczędzania wody w wiadrach i ręcznego prania wszystkich ubrań, tak jak to było kiedyś.

Opłaty z kosmosu

Mimo że w pewnych aspektach życie stało się łatwiejsze i wygodniejsze, wszystko ma swoją cenę, a ta jest zauważalna w opłatach za prąd, wodę czy gaz. Młodym ludziom trudno przystosować się do życia na własną rękę, jeśli ledwo co wyszli spod opiekuńczego dachu rodzinnego domu. Czasami okazuje się, że trzeba zrezygnować z pewnych luksusów, by zaoszczędzić pieniądze na inne rzeczy, np. czynsz mieszkaniowy i jedzenie.

 Rachunki na wodzy

Nad opłatami za liczniki można na szczęście całkiem odpowiedzialnie zapanować, a przynajmniej na tyle, żeby nie żyć do końca miesiąca o suchym chlebie i wody z miejskiej fontanny. Wystarczy trochę pomyślunku, aby wziąć sprawy w swoje ręce i nie dopuścić do wydania fortuny już na początku miesiąca. Można zacząć od prozaicznych czynności – np.  zamiast zajmować miejsce w zmywarce na foremki do ciast albo foremki do ciastek czy inne podobne rzeczy, warto zalać je i wyczyścić w zlewie, co prawdopodobnie pójdzie szybciej niż czekanie na wypranie automatyczne.
Back To Top